wtorek, 12 lutego 2013

Po pełnych ośmiu dniach oczekiwania (i miesięcy męczenia się na kapryśnym Łuczniku łaskawej teściowej) doszedł wczoraj do mnie mały prezent (od mamy) - maszyna do szycia Janome Sew Mini. Godzinę spędziłam z nią i instrukcją obsługi. W głowie pojawiły się pierwsze myśli w rodzaju "niewiele lepsza od szwankującego, starego Łucznika", ale zdesperowana znalazłam serię filmików instruktażowych na YouTube i ... voila! po odpowiednim założeniu bębenka i poprowadzeniu nici, okazało się, że jest cudnie precyzyjna, ściegi ma drobniutkie, jestem przeszczęśliwa. Tylko... brak tego charakterystycznego "walenia" maszyny do szycia, do którego zdążyłam przywyknąć;-)